Michalove czyli Randka z mężem na budowie :)
Moja wina,moja wina,moja bardzo wielka wina:) Przyznaje się bez bicia,że nie było mnie tu tydzień ale tyle się działo,więc zabieram sie do nadrobienia wpisów:) Życie spokojnie płynęło,panowie budowlańcy wymurowali ścianę fundamentową aż tu nagle okazało się,że doba sie nie rozciągnie a samo się nie zrobi:) 14 maja w niedziele okazało się, że to co panowie postawili musi być pomalowane potrójną warstwą dysperbitu do poniedziałku-no cóż co nas nie zabije to nas wzmocni:) Po 8 h wspólnego artystowania z mężem na działce pomalowaliśmy prawie wszystko. 15 maja została doprowadzona woda i takim to sposobem dostaliśmy nasz pierwszy protokół odbioru,który leży już w teczce i czeka na odpowiedni moment:) W poniedziałek i wtorek ekipa dociepliła fundamenty styropianem,przykleili siatkę i pomalowali ponownie potrójną warstwą dysperbitu. Zużyliśmy 15 wiader 20 kg dysperbitu, 70 mb siatki i 17 worków 25kg kleju uniwersalnego. Środa upłynęła na układaniu rur kanalizacyjnych. Przez te trzy dni prężnie też działał pan "wywrotkowy", który kursował z piaskiem. Mamy teraz na działce mega wielką piaskownicę z której najbardziej cieszy sie junior:) Dziś jest czwartek i czekamy i czekamy i czekamy na pana koparkowego, który juz ma poślizg 2 godzinny. Refleksja dnia dzisiejszego:o ile życie byłoby bardziej przyjemne gdyby ludzie byli terminowi;) Słońce ma dziś zajść o 20.20 więc mamy jeszcze trochę czasu ale czekanie jest najtrudniejsze.