Tak tak już prawie miesiąc nas tu nie było. Jednak nie próżnujemy i w oczekiwaniu na wiązary dachowe wykonujemy inne prace. Zmieniło sie u nas w sprawie prądowej, bo któregoś pieknego dnia kiedy mąż schodził z działki w okolicach godziny 20.30 natknął się na panów "elektrycznych Energetycznych", którzy to ochoczo zabrali się za montaż skrzynki elektrycznej. Skończyli około 22.00. Życie, jak to mówią ale prawie prąd jest, bo czekamy jeszcze na pana elektryka, żeby nas podpiął do światłości:)
Mąż prawie cały miesiąc walczył z wjazdem i podjazdem. Wygrał tą bitwę, mi się bardzo podoba efekt końcowy. Najpierw rozgarneliśmy ziemię, na to wyrównaliśmy gruz a przyszłościowo wylejemy betonem by całość uwieńczyć kostką-roboty jeszcze sporo przed nami.
A co słychać w naszym prawie domku? Zostały zdjęte szalunki-pieknie wszystko wyszło.
Na koniec zostawiam najlepsze i najmniej przyjemne- śmierdząca sprawa czyli szambo:) A tak poważnie najmniej przyjemne, gdyż nasze szambo już prawie było u nas gdyby nie opieszałość jednej z firm. Zakończyliśmy z nią współpracę na poziomie oferty-jeśli coś zamawiam i umawiam sie na dany termin to oczekuje,że firma dotrzyma danego terminu bądź poinformuje mnie o ewentualnym nie dostarczeniu towaru. Firmie X podziękowaliśmy. Sprawna akcja ze strony męża i w czwartek przywożą nam szambo-oby tym razem dotarło:) Szambo zamawiamy gotowe o pojemności 12m3. Wcześniej zamówiliśmy pana koparkowego, żeby wykopał nam "miejscówkę szambówkę":) Plan na najbliższe dni, czwartek-szambo, poniedziałek-wiązary. Niech moc będzie z nami.